Ażeby w żadnym szczególe
Nie ucierpiał cały kształt
Jak
podpatrzeć
Ciebie Boże
I
Twój cały
Jakże
idealny Świat
Jak
go przenieść
Na
sztalugę
Ażeby
w żadnym
Szczególe
Nie
ucierpiał
Żaden
kształt
Każdy
kształt
Tak
idealny
Że
nie sposób
Zmierzyć
się
Żeby
kopia
Tak
nie wyszła
Jak
się ma
Do
nocy
Dzień
Dłoń Przenoszę
Z
dłonią stopę
I
podglądam
Palec
w palec
Tak
mija
Dzień
niejeden
Ale
nawet i tygodnie
Nawet
i miesiące całe
Tyle
było już przymiarek
Do
dłoni
Przykładam dłoń
No
nie powiem
Też
są piękne
Też
są zgrabne
Ale
nie są idealne
Mimo
trudu
I uporu
Ciągle
jednak
To
nie to
A lat coraz bliżej setki
Przed
sztalugą
Siada
Czas
Kiwa
głową
Waży
słowo
I
co powie
Kiedy
przyjdzie
A
repety przecież
Nie ma
Jeden
żywot
Jedno
zal
Każdy
obraz
Chce
być przecież
Dziełem
sztuki
I
to dziełem
Niepodważalny
Ponad miarę
Ponad czas
Choćby
i na
Tysiąc
lat
I
szczegóły
Przymierzam
Do
ramy czasu
W
duszy modlę się
Do
Ciebie Boże
Żeby
z wagą Doświadczenia
Żeby
były możliwie
Jak
najbliżej
Twojego
Boże
Oryginału
Za daleko
Po
cóż takie odległości
Moja
dłoń
Ta
na sztaludze
Moja
stopa
Ta
na sztaludze
Będzie
Jak najbardziej
Jak najbardziej
Jak
najbardziej podobna
Do
Twojej hojnej
Podpatrzyłem
Z każdej strony
Z każdej strony
Wszystkie palce
I
dłoń całą
Aż po łokcie
I
znów coś mi nie pasuje
W
mojej kropce
I
tak tydzień
Za tygodniem
Że
tak i w miesiące
W
lata
Tworzę
wciąż
Kolejne
kopie
Kopia
w kopię
Zawsze
Każda
A
tu jeszcze
Cała postać
A
w niej znowu
Drobiazg
w drobiazg
Że
park chyba
Przemaluję
Bo
to sprawa
Znacznie
prostsza
Jak
podpatrzeć
Ciebie
Boże
I
Twój cały
Jak
go przenieść
Na
sztalugę
Ażeby
W każdym szczególe
Żaden
kształt
Ilustracje
Władysław Dobrucki
Foto i tekst
Stanisław J. Zieliński
7.02.2017 R